wtorek, 7 lipca 2015

Prolog - "Misja"

     Spojrzałam w niebo z ogromną tęsknotą. Brakowało mi chłodu świata Auram Morte. Trwała ziemska wiosna, która mimo swego urzekającego piękna, nie zapełniała pustki. Delikatnie zgarnęłam niesforne włosy cisnące się do oczu, po czym spojrzałam za siebie. Widziałam bladoróżowy mur, to on śnił mi się poprzedniej nocy. Czy więc tutaj odnajdę to, po co przyszłam?
     Nazywam się Eveline Blade. Średniego wzrostu Auramka, matka wywodzi się z rodu Proroków, korzenie ojca zaś sięgają Pierwotnych Zaklinaczy. To dzięki niemu władam lodem. My, Auramie, możemy wytwarzać lód po prostu z niczego. Oraz zamrażamy wodę, możemy tworzyć różne formy z lodu, nie męcząc się przy tym - doświadczeni Zaklinacze mogą zrobić to jednym ruchem dłoni. Niestety, ja do nich nie należę. Nie to, że nie panuję nad swoją mocą, władam nią doskonale, nie boję się jej używać... tylko nie potrafię wytworzyć tych wielkich form. Po prostu albo się rozsypują, albo są kruche niczym szkło. Więc jeżeli chcę zrobić np. barierę, musi ona być nie wyższa niż ja. Niestety.
     Zaś jeżeli chodzi o zdolności po matce... Miewam wizję tego, co może się zdarzyć. Chyba, że da się temu zapobiec. Oraz prorocze sny, które nawiedzają mnie każdej nocy. Posiadam zdolność przepowiadania przyszłości, przywołania przeszłości oraz zmiany teraźniejszości.
     Nie jestem jedynaczką. Miałam siostrę, Vaither. Miałam... tak samo jak rodziców... Zniknęli pewnego dnia, w moje piętnaste urodziny. A kto był temu winny? Pewien klan, który postawił sobie za cel pochwycenie Zaklinaczy i Proroków. Ja, będąc hybrydą tych dwóch domen, stałam się obiektem pożądania przewodzącej im Pani Ognia - Leah. To z jej polecenia, właściwie rozkazu, rozpoczęły się łowy. Przechwycił mnie pewien Auramin - Lyndon. To jemu zawdzięczam życie.
     Lyndon zabrał mnie do Pałacu Szronu. Aranea, nasza władczyni, wywodząca się także z rodu Proroków i Zaklinaczy, wyjaśniła mi wszystko. To od niej dowiedziałam się o tym, iż nie przeżyli żadni Prorocy ani Zaklinacze, którzy zostali pochwyceni. Wnętrze wręcz krzyczało, wołało o pomstę. Lecz na zewnątrz starałam się być twarda. Przyjęłam chrzest bojowy, kiedy walczyłam jako szesnastolatka, broniąc Pałacu Szronu. Udało nam się, ale zostaliśmy zdziesiątkowani. Pozostało nas kilkoro: nasza królowa Aranea, Lyndon z mocą Zaklinacza, Aredhel z rodu Proroków. Jak władczyni, byłam hybrydą.
     Od Lyndona usłyszałam o Zimnej Ewakuacji, kiedy to setki lat temu najznakomitsi Zaklinacze uciekli do świata Pór Roku. Osiedlili się, założyli rodziny. Z tego, co się dowiedziałam, na Ziemi żyją ich potomkowie. Tkwi w nich ogromny potencjał. Moc, która musi zostać ujarzmiona, nim się ujawni. Bo kiedy ta siła da o sobie znać, a młody Zaklinacz czy Zaklinaczka nie będzie gotów... Stać się może dosłownie wszystko. Muszę ich odnaleźć oraz wyszkolić. Od tego zależą losy Auram Morte

     Teraz,stojąc przed bramą liceum, przywołałam urywki wspomnień. Tylko to mi pozostanie po domu, jeżeli Leah uda się dobić do bram Pałacu Szronu. A wątpię, czy kilka osób na krzyż da radę stawić czoła tej ognistej larwie i jej wojsku. W ręku ścisnęłam zawieszkę, zaczepioną na skórzanym rzemyku. Starałam się znaleźć ten niezwykły chłód, który jest w stanie rozpoznać każdy z Auramów. A potem...? Co będzie potem? Jak ja im powiem, że są z innego świata? Oni mi nie uwierzą. Dopóki im nie pokażę, a najpierw muszą mi zaufać.

2 komentarze:

  1. Świetne opowiadanie :* Czekam na dalszą część i życzę dużo weny żeby rozdziały pojawiały się szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zaczyna. Podoba mi się ta mniej spotykana tematyka, masz przez nią ode mnie dużego plusa. Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału ^^

    OdpowiedzUsuń